Otwarcie nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) w Warszawie wywołało w polskim społeczeństwie emocje sięgające zenitu i dyskusje, które wydają się nie słabnąć. Już sam projekt Thomasza Phifera, amerykańskiego architekta, wzbudzał mieszane uczucia – od entuzjazmu dla nowoczesnej bryły po głosy krytyki, że ta prosta, biała struktura nie pasuje do centrum miasta i tłumi dynamikę okolicy. Dlaczego więc budynek MSN stał się źródłem tak szerokich kontrowersji?

Pierwszym aspektem jest oczywiście forma. Minimalistyczna bryła, przypominająca bardziej amerykańskie muzea w stylu surowego modernizmu, kontrastuje z historyczną zabudową centrum Warszawy. Jego biała, prosta elewacja nie nawiązuje bezpośrednio ani do klasycznej architektury europejskiej, ani do charakterystycznych elementów nowoczesnej Warszawy, które wyłoniły się po latach odbudowy i rozbudowy miasta. Dla niektórych brak tu „warszawskiego ducha” – czegoś, co mogłoby nadać temu miejscu bardziej lokalny charakter, nawiązujący choćby do postmodernizmu, który w polskiej stolicy cieszy się szczególnym sentymentem.

Drugą kwestią jest umiejscowienie budynku w samym sercu miasta. Plac Defilad, ikoniczne miejsce w Warszawie, stanowi przestrzeń o symbolicznym znaczeniu, a każdy projekt w tym miejscu niesie ciężar historii i oczekiwań społecznych. Warszawiacy przez dekady snuli wizje dotyczące tego terenu, widząc go jako serce kulturalne i obywatelskie miasta, które w końcu uniezależni się od dominującej sylwetki Pałacu Kultury. MSN, z racji swojego neutralnego wyglądu, wydaje się wielu osobom nie tylko niewystarczający, by pełnić tę symbolicznie istotną rolę, ale także jest postrzegany jako zaburzenie równowagi między monumentalną obecnością Pałacu Kultury a pustką Placu Defilad. Niektórzy argumentują, że MSN miało być „odważniejsze”, stanowiąc prawdziwą ikonę, a nie „pudełko”, które łatwo przeoczyć.

Funkcjonalność budynku to kolejny aspekt wzbudzający kontrowersje. Mimo że MSN ma oferować najnowocześniejsze przestrzenie wystawiennicze, które spełniają najwyższe światowe standardy, pierwsze relacje zwiedzających wskazują na pewne trudności w odbiorze przestrzeni. Wysokie, surowe wnętrza – mimo że efektowne – bywają postrzegane jako chłodne i nieprzystępne, bardziej przypominające muzeum w stylu industrialnym niż przestrzeń, w której kultura ma budować więź z widzem. Być może właśnie ta „chłodna” estetyka sprawia, że miejsce to wydaje się mniej dostępne emocjonalnie, co stoi w kontraście do rozbudzonych oczekiwań, by MSN było otwartym i przyjaznym centrum kulturalnym.

Społeczna reakcja na nową siedzibę MSN wydaje się być próbą redefinicji tego, czego oczekujemy od nowoczesnych budynków użyteczności publicznej. Warszawiacy chcieli budynku, który nie tylko „będzie”, ale i „będzie mówił” – mówił o ich historii, o ich teraźniejszości, o aspiracjach przyszłych pokoleń. Tymczasem minimalistyczny styl Phifera, zamiast być zrozumiany jako wyraz elegancji i wyrafinowania, został odebrany przez część społeczeństwa jako zbyt prosty i zamknięty na dialog z miastem.

Czy jednak krytyka MSN jest w pełni uzasadniona? Być może to tylko pierwsze reakcje, które z czasem osłabną, a muzeum zacznie być postrzegane jako symbol współczesności. Historia pokazuje, że wiele nowoczesnych budynków, które początkowo wzbudzały kontrowersje, z biegiem czasu stawały się ikonami. Może tak będzie i w tym przypadku, a MSN zyska na znaczeniu, stając się miejscem, które kształtuje się razem z odbiorcami i buduje z nimi wspólną opowieść.

OKO

Podobna sytuacja miała miejsce w Bielsku-Białej wraz z otwarciem Centrum Bajki i Animacji „OKO”. To futurystyczne centrum poświęcone polskiej animacji, w mieście, które od lat słynie jako „polska stolica kreskówek” dzięki kultowym produkcjom Studia Filmów Rysunkowych, wywołało intensywne dyskusje. Bielszczanie oczekiwali przestrzeni, która nie tylko upamiętniłaby ich ukochane postaci, jak Bolek i Lolek czy Reksio, ale także oddałaby ducha ich miasta. „OKO” jest jednak czymś więcej – jest nowoczesną interpretacją tej tożsamości.

Odważna bryła budynku, przypominająca owalne oko, wprowadza powiew nowoczesności do krajobrazu miasta, które jest mozaiką różnych epok i stylów. Bielsko-Biała, w której można odnaleźć zarówno elegancję XIX-wiecznej architektury, jak i urok secesyjnych kamienic, udowadnia, że miasto jest żywą strukturą składającą się z warstw historii. „OKO” stanowi kolejną z tych warstw – symbol XXI wieku i rozwoju sztuki nowoczesnej, na którą miasto może patrzeć z dumą.

Zaprojektowane z myślą o przyciąganiu wielbicieli animacji z całej Polski, „OKO” wpisuje się w trend tworzenia budynków użyteczności publicznej jako dzieł sztuki samych w sobie. W jego wnętrzu znalazły się multimedialne wystawy, przestrzenie warsztatowe oraz interaktywne ekspozycje, które w sposób pomysłowy i kreatywny łączą tradycję z nowoczesnością. Przytulając jednocześnie estetykę science-fiction i lokalną historię, „OKO” zachwyca widzów oryginalnością i świeżym podejściem do tematu kultury dziecięcej i animacji.

Warto spojrzeć na „OKO” przez pryzmat nowoczesnej architektury miejskiej, która nie boi się stanowić kontrastu, a jednocześnie nie walczy z istniejącymi zabytkami – tworzy nową jakość, będąc kolejnym etapem w rozwoju miasta. Architektura „OKA” może przypominać futurystyczne centra sztuki na całym świecie, ale jednocześnie przemawia do wyobraźni Polaków, którzy wychowali się na polskich animacjach. To budynek zaprojektowany z myślą o dialogu między pokoleniami: dla starszych jest nostalgią, a dla młodszych ekscytującym i interaktywnym wprowadzeniem do świata animacji.

W podobny sposób, jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, „OKO” stara się otwierać przed odwiedzającymi nowe perspektywy. Te odważne decyzje architektoniczne mogą z czasem stać się kultowymi elementami miejskiego krajobrazu, podkreślając, że miasto jest przestrzenią dialogu między epokami. Dla Bielska-Białej „OKO” jest tym, czym dla Warszawy jest MSN – mostem łączącym dziedzictwo z przyszłością, przestrzenią zapraszającą do refleksji, jak współczesność może wpleść się w tkaninę miasta, jednocześnie szanując jego korzenie.

Krytycy coraz częściej zaczynają dostrzegać, że „OKO” to więcej niż tylko budynek. To nowa ikona, symbol wyobraźni, która kształtuje się w przestrzeni miejskiej. Centrum Bajki i Animacji to kolejny krok w procesie nieustającej metamorfozy miasta, w którym kolejne warstwy architektoniczne tworzą niepowtarzalny i pełen kontrastów pejzaż, dzięki czemu Bielsko-Biała pozostaje miejscem żywym, otwartym na różnorodność stylów i wizji.

Projekt 

Interaktywne Centrum Bajki i Animacji OKO w Bielsku-Białej to prawdziwy mariaż tradycji z nowoczesnością, który z powodzeniem łączy architektoniczne dziedzictwo miasta z wyrafinowanym podejściem do współczesnej przestrzeni kultury. Za koncepcję odpowiada pracownia Nizio Design International, która wygrała konkurs w 2016 roku dzięki wizji, która odważnie wprowadza miasto w XXI wiek, nie tracąc z oczu jego historycznych korzeni. Widać to wyraźnie w harmonijnym połączeniu nowoczesnej struktury z zabytkową Willą Rotha, gdzie mieści się legendarne Studio Filmów Rysunkowych.

To miejsce nie tylko przywraca do życia kultowe postacie, takie jak Bolek i Lolek, Reksio czy Profesor Baltazar Gąbka, lecz także przypomina o twórcach, którzy nadali tym bohaterom duszę. Ikony polskiej kultury animowanej, które powstały w murach Studia, stanowią dziedzictwo, jakie „OKO” celebruje i rozwija, proponując nowe formy doświadczenia tej sztuki. Mirosław Nizio, autor koncepcji, podkreśla, że jego celem było wypracowanie formy, która wprowadza nową jakość, nie konkurując, ale subtelnie współgrając z historyczną tkanką miasta. Stworzenie tej harmonii widoczne jest w zmyślnie zaprojektowanym łączniku, który z jednej strony oddziela, a z drugiej spaja oba budynki, zapewniając odwiedzającym szeroką perspektywę i widok na to niezwykłe połączenie przeszłości z teraźniejszością.

Dzięki zastosowaniu betonu architektonicznego fasada nowego budynku nabrała industrialnego, wręcz kinowego charakteru, nawiązując do wyglądu taśmy filmowej. Bryła częściowo unosi się nad ziemią, co nadaje jej lekkość, mimo solidnych proporcji – stwarza to imponujący efekt, jakby była zawieszona w powietrzu, nieco ponad przeszklonym parterem. To rozwiązanie przestrzenne z jednej strony optycznie powiększa wnętrze budynku, a z drugiej subtelnie integruje go z przestrzenią miejską. Przejście między Willą Rotha a nowoczesnym budynkiem umożliwia transparentny, niemal scenograficzny widok na zabytkowe i współczesne bryły, czyniąc z „OKA” nie tylko przestrzeń kulturalną, ale również swoistą wystawę samego miasta.

Wnętrze „OKA” zaprasza do wciągającej podróży przez historię polskiej animacji – od klasycznych rysunkowych bajek po współczesne rozwiązania interaktywne. Hol wejściowy, sklep z pamiątkami, przestronna sala kinowa na 120 miejsc i wystawiennicze piętra zapewniają szeroką gamę możliwości spotkań z animacją i edukacji. W przestrzeni tej pomyślano o wszystkich elementach, które mogą wzbogacić doświadczenie zwiedzających – od sal konferencyjnych i pomieszczeń dla animatorów po archiwum materiałów cyfrowych, gdzie zachowane są najcenniejsze ślady historii polskiej animacji.

Projekt Centrum Bajki i Animacji OKO w Bielsku-Białej to przykład współczesnej architektury, która szanuje bogate warstwy miejskiej przeszłości, ale jednocześnie nie boi się wychodzić poza schemat. Tworzy nowe napięcia i inspirujące kontrasty, które dodają miastu dynamiki i otwierają je na przyszłość. Dla Bielska-Białej „OKO” jest swego rodzaju przekaźnikiem między pokoleniami – nie tylko przestrzenią do oglądania, ale miejscem żywej interakcji, gdzie młodzi mogą odkrywać klasyki animacji na nowo, a starsi z sentymentem powracają do lat dzieciństwa.

„OKO” to nie tylko budynek – to zaproszenie do eksploracji sztuki, która była, jest i będzie istotną częścią naszej kultury. Dzięki tak ambitnym projektom jak ten, miasta takie jak Bielsko-Biała stają się przestrzeniami, w których przeszłość i przyszłość współistnieją, tworząc miejską tkankę, w której każde pokolenie znajdzie coś dla siebie.

Projektant

Mirosław Nizio, założyciel i dyrektor kreatywny pracowni Nizio Design International, to jeden z najbardziej cenionych polskich architektów w dziedzinie projektowania przestrzeni historycznych i pamięciowych. Jego portfolio (zdjęcia prezentowane poniżej) obejmuje zarówno muzea, jak i miejsca kulturowej edukacji, które przyciągają uwagę nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Architektura, którą tworzy, stanowi mieszankę współczesnych technologii z autentycznym szacunkiem dla historii i kontekstu, co wyraźnie widać w takich projektach jak Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN czy Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.

Nizio jest znany z tego, że jego projekty angażują zwiedzających nie tylko emocjonalnie, ale również edukacyjnie. Takie podejście zaowocowało sukcesami i nagrodami międzynarodowymi, które podkreślają znaczenie jego dorobku – jak choćby European Property Awards przyznaną za Centrum Nauki i Sztuki „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu, które przekształciło dawną kopalnię w tętniące życiem centrum kultury.

Projekt Interaktywnego Centrum Bajki i Animacji OKO w Bielsku-Białej stanowi doskonały przykład jego umiejętności balansowania między historią a nowoczesnością. Nowoczesna architektura, nawiązująca do filmowego dziedzictwa Studia Filmów Rysunkowych, płynnie łączy się z zabytkową Willą Rotha, zachowując przy tym charakter lokalnego krajobrazu. Transparentne przejście między budynkami pozwala na interakcję dwóch architektonicznych światów, w których przeszłość spotyka przyszłość, co stanowi kluczowy motyw twórczości Nizio.

To, co wyróżnia jego pracę, to głęboka dbałość o kontekst, zarówno historyczny, jak i społeczny. Projekty Nizio Design International zawsze opierają się na badaniach socjologicznych, analizie lokalnych potrzeb i tradycji, co sprawia, że są one nie tylko estetyczne, ale i odpowiedzialne społecznie. W przypadku takich miejsc, jak Młyny Rothera w Bydgoszczy czy Lapidarium w Łodzi, Nizio proponuje rewitalizację przestrzeni, która łączy nowoczesne funkcje z odtworzeniem historycznego ducha miejsca.

Pracownia Nizio Design International, aktywnie współpracując ze specjalistami z różnych dziedzin, przyczynia się do tworzenia miejsc, które są pomostem między pokoleniami i historią. Każdy projekt, od muzeów po miejskie przestrzenie pamięci, jest tworzony z myślą o przyszłości, jednak nigdy nie zapomina o swoich korzeniach. Dzięki temu Nizio nie tylko kreuje architekturę, ale również historię przyszłości – budując pomniki pamięci, które uczą i wzbogacają kolejne pokolenia.

Kosmos

W „Kosmosie” Gombrowicza bohaterowie próbują odnaleźć sens w chaotycznych, przypadkowych zdarzeniach, które ich otaczają. Witold i jego przyjaciel Fuks, przebywający w pensjonacie, konfrontują się z pozornie losowymi elementami, jak wiszący wróbel czy znak strzałki na suficie, prowadzący do kolejnych dziwnych odkryć. Ta konstrukcja narracyjna jest próbą badania ludzkiej percepcji oraz potrzeby nadawania znaczeń nawet wtedy, gdy rzeczywistość wydaje się bezsensowna. Witold, zafascynowany sznurkiem i przypadkowymi elementami, zaczyna postrzegać świat jako pełen ukrytych symboli i wzorców, które próbuje odczytać, mimo że sam nie jest pewien, czy mają one jakiekolwiek realne znaczenie. Proces poszukiwania sensu i porządkowania rzeczywistości staje się dla niego obsesją, napędzaną poczuciem, że ktoś lub coś stara się przekazać mu zagadkowe informacje. To pragnienie znalezienia ukrytego porządku, mimo braku jednoznacznych odpowiedzi, stanowi trzon problematyki powieści i ilustruje zmagania człowieka z naturą poznania.

Podobne wątpliwości i poszukiwania sensu można zauważyć w podejściu architektonicznym zastosowanym w Interaktywnym Centrum Bajki i Animacji OKO w Bielsku-Białej. Budynek, zaprojektowany jako przestrzeń rozrywki i edukacji, pełen jest zaskakujących form i symbolicznych detali, które wymagają od odbiorcy aktywnego zaangażowania i interpretacji. Tak jak Witold i Fuks próbują odczytać przypadkowe elementy swojego otoczenia, tak zwiedzający to centrum mogą poczuć się zachęceni do poszukiwania sensu w architektonicznych formach, które balansują na granicy realności i wyobraźni. Budynek przypomina taśmę filmową, a detale przypominające kadry filmowe stanowią ukłon w stronę iluzji i imaginacji – podobnie jak u Gombrowicza, tu także granica między tym, co rzeczywiste a symbolicznym, jest płynna i zależy od sposobu odbioru.

Takie podejście w projekcie architektonicznym Nizio Design International, podobnie jak w literaturze Gombrowicza, zmusza odbiorcę do refleksji nad znaczeniem form i symboli w przestrzeni. Obie struktury – architektoniczna i literacka – prowokują odbiorców do porządkowania pozornie chaotycznych elementów. W Bielsku-Białej architektura staje się miejscem, w którym codzienne skojarzenia mieszają się z fantazją, inspirując i zmuszając do zadania pytania: jakiego rodzaju rzeczywistość budujemy w naszej wyobraźni i jak na nas wpływa jej percepcja? W efekcie, zarówno w „Kosmosie”, jak i w Interaktywnym Centrum Bajki, ostateczny sens pozostaje nieuchwytny, zmieniający się z każdym nowym spojrzeniem – nadając mu niemal mistyczny, nieuchwytny charakter, podważający nasze próby ostatecznego poznania świata.

Stosowne będzie tu zacytowanie Gombrowicza (fragment Dziennika z roku 1966) – powołanego uchwałą Sejmu RP na Patrona Roku 2024 (więcej informacji o wybitnym pisarzu – KLIKNIJ TU):

Spośród nieskończoności zjawisk, które zdarzają się wokół mnie wyodrębniam jedno. Wybieram np. popielniczkę na stole (reszta pozostaje w cieniu). Jeśli percepcja tego typu tłumaczy się (np. zauważyłem popielniczkę, ponieważ chce strząsnąć do niej popiół z papierosa, którego właśnie palę), wszystko jest na swoim miejscu. Jeśli spostrzegłem tę popielniczkę przypadkiem i więcej do niej nie wracam, wtedy również wszystko jest w porządku. Jeśli jednak po zauważeniu zjawiska, bez żadnego specjalnego znaczenia wracam do niego, wtedy jest właśnie bieda. Dlaczego do niej wróciłeś, jeżeli jest bez znaczenia? Ach tak! A więc jednak coś dla ciebie znaczyła od momentu, w którym znów na nią spojrzałeś. Oto jak z powodu prostego faktu, że skoncentrowałeś się bez powodu o sekundę za długo na jakimś zjawisku, ta rzecz zaczyna wyróżniać się z całej reszty, wypełniać się sensem. Jest coś w świadomości, co ją przekształca w pułapkę zastawioną na nią samą

 

Budynek stwarza nieskończone inspiracje, wykorzystując przestrzeń, kolory i geometrię w sposób, który wykracza poza tradycyjne rozwiązania architektoniczne. Dzięki temu odbiorcy mogą zanurzyć się w niezwykłym, kreatywnym świecie, który pobudza wyobraźnię i zaprasza do odkrywania symboli na własnych zasadach. Właśnie ta swoboda i możliwość eksperymentowania z interpretacją sprawiają, że warto wejść w tę przestrzeń z otwartością i gotowością do twórczej zabawy. Każda wizyta może stać się wyjątkowym doświadczeniem, w którym widz sam staje się współtwórcą, a architektura staje się interaktywnym dziełem sztuki.

CDN

Nowa siedziba Teatru Banialuka w Bielsku-Białej to kolejny projekt, który będzie miał duże znaczenie nie tylko dla samej instytucji, ale i dla całej społeczności lokalnej. Zwycięska koncepcja architektów z pracowni P2PA łączy funkcje teatru i biblioteki w unikalny sposób, tworząc przestrzeń otwartą na mieszkańców oraz zwróconą ku miastu. Projekt ma na celu integrację teatru z przestrzenią publiczną, zapewniając mieszkańcom codzienny dostęp do kulturalnych atrakcji.

Warto podkreślić, że jedna z kluczowych idei, która przyświecała architektom, to stworzenie przestrzeni, w której granice między teatrem a miastem się zacierają. Projekt nie przewiduje klasycznego podziału na foyer, sale i zaplecze. Zamiast tego, foyer otacza widownię, znajdując się w samym centrum budynku, a jego kształt umożliwia pełną integrację z miastem. Tego rodzaju rozwiązanie sprawi, że teatr stanie się bardziej dostępny, a sama przestrzeń nabierze charakteru publicznego, otwartego dla wszystkich, bez względu na to, czy odbywają się w nim akurat przedstawienia.

Projekt P2PA, który zyskał uznanie jury, obejmuje także innowacyjne rozwiązania związane z przestrzenią na zewnątrz budynku. Dzięki możliwości otwarcia fasady, przestrzeń ta stanie się bardziej dynamiczna i funkcjonalna, zwłaszcza w ciepłych miesiącach, kiedy organizowane będą wydarzenia na świeżym powietrzu, a scena plenerowa będzie mogła pełnić rolę letniej sceny.

Również biblioteka, będąca integralną częścią nowego kompleksu, będzie dostępna nie tylko dla osób korzystających z zasobów książkowych, ale także będzie stanowiła miejsce spotkań i wydarzeń kulturalnych. Architekturze udało się połączyć estetykę z funkcjonalnością, projektując nowoczesny hol z wypożyczalnią książek, który prowadzi do przestronnej kawiarni usytuowanej w zielonym ogrodzie na dachu. Tego rodzaju rozwiązania sprawią, że nowa siedziba Teatru Banialuka nie będzie tylko miejscem do oglądania spektakli, ale również przestrzenią do codziennego życia kulturalnego, która sprzyjać będzie integracji z mieszkańcami i turystami.

Z tej perspektywy nowa siedziba Teatru Banialuka staje się jednym z najważniejszych projektów kulturalnych w Bielsku-Białej, który ma szansę na stałe wpisać się w krajobraz miasta i stworzyć nową jakość dla jego społeczności. Projekt ten doskonale łączy elementy teatrów, bibliotek i przestrzeni publicznej, tworząc miejsce, które ma potencjał, by stać się centrum kultury, edukacji i rozrywki na miarę XXI wieku.

Bielsko-Biała to miasto, które nie tylko podąża za trendami, ale także wyznacza nowe kierunki, szczególnie w dziedzinie urbanistyki i kultury. Właśnie tu, gdzie nowoczesne rozwiązania w architekturze harmonizują z bogatą historią, realizowane są projekty, które w sposób rewolucyjny łączą przestrzeń miejską z codziennym życiem mieszkańców. W tej samej duchowej tradycji można dostrzec Marka Hłaskę, pisarza, który zrewolucjonizował literaturę polską swoimi odważnymi, bezkompromisowymi poglądami na społeczne i moralne normy.

Hłasko, który nie bał się konfrontować z ówczesną rzeczywistością, był twórcą, który — podobnie jak Bielsko-Biała — nie akceptował stagnacji i bezkrytycznego podążania za tradycjami. Jego proza, pełna buntu i trudnych pytań, idealnie wpisuje się w postawę miasta, które również wyłamuje się ze standardów i wprowadza świeże, odważne pomysły do swojej przestrzeni. Widać to w projektach takich jak nowa siedziba Teatru Banialuka, której koncepcja odzwierciedla tę samą niezależność myślenia i chęć przekraczania granic.

Marek Hłasko zawsze odrzucał klasyczne schematy literackie i konwencje społeczne, co w efekcie dało mu nie tylko miano kontrowersyjnego, ale i wizjonerskiego twórcy. Podobnie, Bielsko-Biała, z jego nowatorskimi projektami architektonicznymi, kulturą, która łamie bariery, i przestrzenią publiczną, która zmienia sposób życia, staje się miastem, które — tak jak Hłasko — nie boi się patrzeć w przyszłość.

PATRONI ROKU 2024: MAREK HŁASKO (1934–1969)

„Żył krótko, a wszyscy byli odwróceni” – taki napis widnieje na warszawskim nagrobku pisarza Marka Hłaski.

Żył zaledwie 35 lat. Nazywano go polskim Jamesem Deanem, bo jak on miał naturę buntownika, żywiołowego i bezkompromisowego. Już jako dwuletni chłopiec pokazał swój trudny charakter. Według rodzinnej legendy, zapytany podczas chrztu: „Czy wyrzekasz się złego ducha?”, odpowiedział: „Nie”.

Nie ukończył szkoły średniej, bo wyrzucono go za „wywieranie demoralizującego wpływu na kolegów” oraz „notoryczne lekceważenie przepisów szkolnych” i „wykroczenia natury karnej”. Pracował fizycznie, najpierw jako pomocnik kierowcy, później jako kierowca. Kiedy pracował w Zarządzie Gospodarki przedsiębiorstwa Metrobudowa, „Trybuna Ludu” „mianowała” go terenowym korespondentem robotniczym. Doświadczenie zdobyte podczas pracy kierowcy było inspiracją do napisania wielu utworów.

Nawiązując kontakt ze Związkiem Literatów Polskich, przedstawił się jako „niewykształcony szofer, który w wolnych chwilach po pracy próbuje opisać swoje życie”. Pisanie nie przychodziło mu łatwo. Każdą stronę wielokrotnie zmieniał, redagował, przepisywał. Ukończył tylko szkołę podstawową, a od 16 roku życia pracował jako kierowca ciężarówek. Pisanie traktował niezwykle poważnie. Widział w nim szansę na zrobienie czegoś sensownego w swoim życiu, na to żeby przestać być prostym robotnikiem. Wszystkiego uczył się sam, bardzo ciężko pracował nad sobą i nad tekstami. Udało mu się wydawać co rok nową książkę.

Niespodziewana śmierć pisarza do dzisiaj pozostaje zagadką. Oficjalną przyczyną zgonu było przedawkowanie środków nasennych połączone z alkoholem. „Express Wieczorny”, który jako pierwszy w Polsce pisał o śmierci Hłaski, podał wersję o samobójstwie pisarza. Podkreślał też fakt, że Hłasko był autorem wielu utworów szkalujących Polskę Ludową i że zdradził w 1958 roku ojczyznę, uciekając do Berlina Zachodniego.

Matka pisarza napisała list otwarty, w którym zdecydowanie przeciwstawiła się temu, co pisała polska prasa. Również ci, co znali Hłaskę, nie wierzyli, że popełnił samobójstwo.

Dla komunistów twórczość taka jak Hłaski była niepożądana. Inaczej odbierali ją ówcześni Polacy. Pisarz był dla nich żywym symbolem buntu, a o jego życiu krążyły legendy. Polacy sprzeciwiali się wobec polityki kulturalnej PRL i uwielbiali twórców, których nie akceptowała ówczesna władza.

W kontekście literackim Hłasko zaczął się znów pojawiać w latach 70., kiedy to postępowanie władzy stało się bardziej liberalne i wznowiono jego opowiadania. Pod koniec lat 80. nastała moda na Hłaskę. Po raz pierwszy wydano w całości jego utwory, bez ingerencji cenzury. Wprowadzono też książki Hłaski do kanonu lektur obowiązkowych. Powstało wiele sztuk teatralnych i filmów opartych na prozie pisarza.

Lata 90. to czas zainteresowania Hłaską głównie z powodu jego biografii jako „pisarza przeklętego”, a nie jego twórczości. Jego proza nie odnosiła się do ówczesnej rzeczywistości i nie była już tak atrakcyjna.

Obecnie twórczość Marka Hłaski nie wywołuje już takich emocji, jak dawniej. Np. z sondy ulicznej przeprowadzonej w 2009 roku wynikało, że młodzi warszawiacy nie wiedzą o Hłasce prawie nic.

W jednym z artykułów Piotra Bratkowskiego (Newsweek, 2014) możemy przeczytać:

„Czy z Hłaską jest jak z towarami niedostępnymi w PRL? Jak z takim, powiedzmy Old Spice’em, który – gdy stracił bajkowy status wody kolońskiej z pewexu – okazał się banalnym kosmetykiem z niezbyt wysokiej półki?” – pyta Bratkowski i odpowiada: „Może niedokładnie o to chodzi. Hłasko został powszechnie pokochany, bo był pierwszym polskim pisarzem, który próbował opisać świat z perspektywy zwykłego, choć wrażliwego młodego chłopaka. Posługiwał się przy tym prostymi kluczami. Oskarżanie go o kradzież rozmaitych pomysłów jest bolesne dla wszystkich jego fanów – byłych i aktualnych (bo przecież wciąż tacy są)”.

AGNIESZKA OSIECKA i SONJA ZIEMANN

Pisząc o Marku Hłasce, nie sposób pominąć nazwisk dwóch znanych kobiet:

  • Agnieszka Osiecka (1936–1997) – polska poetka, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyserka teatralna i telewizyjna, dziennikarka.
  • Sonja Ziemann (1926–2020) – niemiecka aktorka, piosenkarka, tancerka, gwiazda niemieckiego kina. Wystąpiła w wielu filmach niemieckich, austriackich, francuskich, włoskich, angielskich i amerykańskich.

Agnieszka Osiecka i Marek Hłasko

Agnieszka Osiecka rozkochała w sobie wielu mężczyzn, a u stóp miała nie tylko wielbicieli swoich tekstów. Mówiono o niej, że choć żyła dla miłości, to kochać nie umiała.

Jej wielką miłością był Marek Hłasko. Poznali się na przełomie 1956 i 1957 roku. Ich związek był burzliwy, oparty głównie na listach. Z czasem okazało się to za mało. Pochodzili z dwóch różnych światów: ona zaczęła właśnie drugi kierunek studiów, on miał wykształcenie podstawowe, ale pisał scenariusze i było o nim coraz głośniej. Był inny niż wszyscy, wielu przypominał Jamesa Deana.

Pisali do siebie piękne listy i godzinami rozmawiali przez telefon. Jednak obiekt westchnień Agnieszki nie był akceptowany przez jej ojca, który uważał Hłaskę za „chłystka”.

W swoim dzienniku Osiecka pisała:

Był proletariackim księciem z bajki, którego mi zazdrościły koleżanki. Nie żyliśmy autentycznie. Pisaliśmy powieści własnym życiem… Uwodziła mnie jego dusza, nie uwodziło ciało.


Sonja Ziemann i Marek Hłasko

W 1957 roku, na planie filmu „Ósmy dzień tygodnia”, Marek Hłasko poznał Sonję Ziemann. Wkrótce pomiędzy nimi narodziło się uczucie. Ziemann miała 31 lat, a Hłasko – 23. Ich romans musiał pozostać w tajemnicy, by nie skomplikować sytuacji aktorki, która była w trakcie rozwodu i nie chciała utracić praw rodzicielskich do syna. Hłasko pocieszał się więc z innymi kobietami a także spotykał się z zakochaną w nim Osiecką.

W lutym 1958 roku Hłasko wyjechał do Paryża, gdzie spotkał się z Sonją. Wkrótce wystąpił z prośbą o azyl polityczny w RFN, co oznaczało, że nie mógł wrócić do Polski. Agnieszka Osiecka, mimo tęsknoty, nie mogła do niego dołączyć, ponieważ nie otrzymała paszportu. Hłasko proponował jej ślub na odległość, na co ona się godziła, ale z czasem ich korespondencja miłosna stawała się coraz rzadsza, aż w końcu się urwała.


Ślub Hłaski i Ziemann

W 1961 roku Marek Hłasko i Sonja Ziemann pobrali się w Londynie. Stali się najbardziej znanym polsko-niemieckim małżeństwem lat powojennych. Hłasko był w Polsce uważany za wybitnego pisarza, a o Ziemann mówiono jako o jego „niemieckiej żonie”. W Niemczech – ona była ikoną, on – „jej polskim mężem”.

Jednak ich małżeństwo nie było spokojne. Hłasko zmagał się z nałogami, a także był niewierny i wybuchowy. Ziemann znosiła wybryki męża, ale w końcu złożyła pozew rozwodowy w 1969 roku.


Po śmierci Marka Hłaski

Po śmierci Marka Hłaski, Sonja Ziemann wydała biografię pt. „Byłam żoną Marka Hłaski”, w której opisała ich burzliwy związek. W 1989 roku wyszła za mąż za aktora Charlesa Regniera. Zmarła 17 lutego 2020 roku w Monachium w wieku 94 lat.


Agnieszka Osiecka po Hłasce

Agnieszka Osiecka spotkała się z Hłaską po raz ostatni w Los Angeles w 1968 roku. To był ostateczny koniec ich związku, ale pozostała jej korespondencja i maszyna do pisania, która stała na biurku poetki do końca jej życia.Na pogrzeb Hłaski Osiecka przyszła ubrana w jego biały kożuch i z butelką wódki.

Osiecka poznała później Daniela Passenta, z którym stworzyła rodzinę, ale ostatecznie porzuciła go na rzecz młodszego Zbigniewa Menzla.

Zmarła 7 marca 1997 roku w Warszawie, została pochowana na cmentarzu Powązkowskim.


MAREK HŁASKO – Życie i twórczość pisarza

Urodził się 14 stycznia 1934 roku w Warszawie. Był jedynym synem Macieja Hłaski i Marii Hłasko z domu Rosiak. Matka pisarza była ambitna, studiowała na Uniwersytecie Warszawskim 3 kierunki, ale ich nie ukończyła. Rodzice rozwiedli się w 1937 roku, a ojciec zmarł w 1939 roku.

W czasie II wojny światowej Hłasko i jego matka przebywali w Warszawie, gdzie przeżyli trudne doświadczenia, m.in. powstanie warszawskie, które miało ogromny wpływ na jego twórczość. Z tego okresu pochodzi jego przekonanie, że jest „produktem czasu wojny, głodu i terroru”.

Po wojnie Hłasko mieszkał w Chorzowie, Białymstoku, Wrocławiu. Ukończył Szkołę Podstawową nr 2 we Wrocławiu w 1948 roku, a potem zmieniał szkoły średnie, aż w 1950 roku został usunięty za demoralizację kolegów. Znalazł pracę w stoczni rzecznej we Wrocławiu, a po uzyskaniu prawa jazdy –  jako kierowca ciężarówki.

W 1952 roku Hłasko rozpoczął działalność literacką, publikując swoje pierwsze opowiadania, a jego debiut to opowiadanie „Baza Sokołowska”. Nawiązanie kontaktu z Igorem Newerlym oraz Związkiem Literatów Polskich, pomogło mu w karierze pisarskiej.

Jego pierwszy książkowy debiut miał miejsce w 1956 roku, kiedy opublikował zbiór opowiadań „Pierwszy krok w chmurach”. W 1957 roku wyjechał do Francji, gdzie kontynuował pracę twórczą, a jego utwory były wydawane m.in. w Paryżu, Tel Awiwie, Kopenhadze. Zyskał uznanie również w kinie – ekranizowano jego utwory, m.in:

  • „Pętla”,
  • „Ósmy dzień tygodnia”,
  • „Następny do raju”.

W 1957 roku, podczas pobytu w Kazimierzu nad Wisłą, Hłasko poznał Agnieszkę Osiecką, z którą nawiązał romans, który później przerodził się w wieloletnią przyjaźń. W tym samym czasie Hłasko spotkał się również z Krzysztofem Komedą. Komeda był znanym polskim muzykiem jazzowym, który nawiązał bliską relację z Hłaską. To w Los Angeles, gdzie Hłasko przebywał w 1966 roku, spotkali się ponownie. Wspólnie spędzali czas, a ich znajomość miała tragiczny obrót. Podczas jednego ze spacerów Komeda spadł do wąwozu, co skutkowało krwiakiem mózgu. Komeda zmarł w Warszawie w 1969 roku, a Hłasko przeżył to głęboko.

W 1958 roku Hłasko wyjechał na zachód, uzyskał azyl polityczny w Berlinie Zachodnim i osiedlił się na stałe w Paryżu. W 1961 roku ożenił się z Sonją Ziemann, niemiecką aktorką.

Hłasko zmagał się z problemami zdrowotnymi, zwłaszcza ze zdrowiem psychicznym, a to wiązało się z licznymi pobytami w klinice psychiatrycznej.

W 1965 roku opublikowano na łamach „Kultury” książki „Piękni dwudziestoletni” i „Drugie zabicie psa”.

W 1966 roku Hłasko wyjechał do Los Angeles, gdzie spotkał się z producentem Martinem Ransohofem. W 1969 roku po zakończeniu zdjęć do filmu „Wszyscy byli odwróceni” pisarz pojechał do niemieckiego Wiesbaden. Zmarł 13 czerwca 1969 r., a przyczyną śmierci była zapaść spowodowana środkami nasennymi i alkoholem. Pogrzeb odbył się 20 czerwca. W 1975 roku jego prochy zostały sprowadzone do Polski i pochowane na cmentarzu Powązkowskim.

 

Projekt realizowany w partnerstwie z Miastem Bielsko-Biała