Było wczesne popołudnie, gdy Flâneur dotarł przed majestatyczny gmach Hotelu Europejskiego w Warszawie. Budynek ten, mimo upływu czasu i dziejowych burz, pozostał dumnym świadkiem historii – miejscem, gdzie dawniej spotykały się elity intelektualne, polityczne, artyści i bohema. Choć był w tym mieście gościem, miał wrażenie, jakby wracał do dawno zapomnianej krainy – Paryża Północy.

Flâneur, przybysz z duszą wędrowca i oczami otwartymi na każde subtelne piękno, nie przyszedł jednak tutaj dla historii. Skusiła go współczesność – a dokładniej, jedna z największych prywatnych kolekcji polskiej sztuki współczesnej, o której słyszał opowieści od znajomych z artystycznych kręgów. Kolekcja miała nie tylko obezwładniać estetyką, ale i prowokować, zapraszać do dialogu, uwodzić swoją różnorodnością.

Gdy tylko wszedł do wnętrza, jego uwagę przyciągnęła osoba, która z niezwykłą gracją witała gości i opowiadała o kolekcji z pasją, jakiej rzadko się doświadcza. Był to Łukasz Godlewski, charyzmatyczny i urokliwy menadżer kolekcji, który swoją obecnością nadawał sztuce dodatkowego kontekstu i głębi. Z uśmiechem pełnym magnetyzmu przedstawiał Flâneur’owi ideę stojącą za każdą instalacją, dzielił się historią każdego dzieła, a jego opowieści sprawiały, że wystawa nabierała jeszcze bardziej osobistego wymiaru.

Wnętrze hotelu, wypełnione dziennym światłem odbijającym się od marmurowych posadzek, podkreślało elegancję i wyjątkowy klimat miejsca. Europejski łączył ducha dawnej Warszawy z nowoczesnym szykiem, a jego przestrzenie wydawały się być idealną sceną dla dzieł sztuki współczesnej, które zapierały dech swoją odwagą i nieoczywistością. Już w głównym foyer przywitała go instalacja przypominająca skrzyżowanie snu z rzeczywistością. Kolorowe, abstrakcyjne formy unosiły się w przestrzeni niczym delikatne obłoki. Flâneur zatrzymał się, chłonąc każdy szczegół, każdy promień światła przecinający ich strukturę.

Podążając za wskazówkami swojego przewodnika, Flâneur mijał kolejne dzieła – obrazy pełne intensywnych barw i symboliki, minimalistyczne rzeźby o skomplikowanych detalach, fotografie opowiadające o przemijaniu i nieoczywistości współczesnego życia. Przewodnik z pasją opowiadał o znaczeniu każdego dzieła, o artystach, którzy je stworzyli, i o tym, jak kolekcja miała otwierać widza na nowe perspektywy i pytania, których może wcześniej nie zadawał.

Hotel, pełen ciepła i gościnności, w tej chwili stał się jego intymnym przewodnikiem po świecie nowoczesnych, a zarazem odważnych interpretacji współczesnych artystów. Flâneur był w miejscu, gdzie rzeczywistość przeglądała się w sztuce, gdzie nie trzeba było rozumieć każdego dzieła, by doświadczyć jego głębi. Spacerując po kolejnych pomieszczeniach, miał wrażenie, że jest świadkiem dialogu między historią i współczesnością, tradycją i nowoczesnością, wiernością formie i szaleństwem abstrakcji. Wszędzie tam próbował zapisywać swoje rozbiegane myśli. Obecność przewodnika, który prowadził go przez tę kolekcję, sprawiała, że każda minuta nabierała głębi, intensywności, jaki i… spokoju.

Gdy usiadł wygodnie z filiżanką kawy, pozwolił myślom płynąć swobodnie. W tej przestrzeni było coś awangardowego, coś, co wykraczało poza konwencje – coś, co kojarzyło mu się z Witoldem Gombrowiczem i jego twórczością, pełną prowokacji, nieoczywistości i intelektualnych wyzwań. Flâneur dostrzegł, że Hotel Europejski, jak Gombrowicz, był miejscem, które uwodzi, inspiruje, ale jednocześnie zmusza do myślenia, do kwestionowania i przekraczania granic.

 

WITOLD GOMBROWICZ (1904 – 1969) – Patron Roku 2024 

Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba !

Takimi oto słowy zakończył Witold Gombrowicz jedną z najbardziej znanych swoich powieści pt. „Ferdydurke” (1937).

Zamiast wzniosłej refleksji czy pouczenia moralnego lub podziękowania dla czytelnika za przeczytanie utworu, krótka niezbyt wyrafinowana rymowanka. Powiedzenie to miał usłyszeć od służącej Gombrowiczów. Wielu mogło to odebrać jako kpinę autora z odbiorcy, dowód jego poczucia triumfu, że udało mu się nakłonić czytelnika do przeczytania powieści do końca.

„Ferdydurke” to dzieło awangardowe, powieść groteskowa, która w wielu kwestiach czytelnika zaskakuje. To satyra, która jednocześnie ukazuje prawdy o ludzkiej naturze.

Bohaterem utworu jest dorosły mężczyzna, który zostaje sprowadzony do roli nastolatka borykającego się ze skostniałymi konwencjami społecznymi. Poszukując miejsca, w którym będzie od tego wolny, walczy z:

  • „gębą” (brak autentyczności człowieka),
  • „pupą” (symbol niedojrzałości, upupianie-podporządkowanie),
  • „formą” (człowiek jest zdominowany przez innych i formowany pod wpływem ich wyobrażeń).

 

W końcu zdaje sobie sprawę, że jest skazany na porażkę, nie znajduje prawdziwej wolności. Zakończenie sprawia, że cała powieść wydaje się żartem, który czytelnicy wzięli na poważnie.

Gombrowicza i jego twórczość wprowadzono do szkół w latach 80. XX wieku, czyli u schyłku PRL wskutek zabiegów pedagogów z NSZZ Solidarność. Poloniści nie byli przygotowani do tego, żeby omawiać na lekcjach utwór typu „Ferdydurke”. Wcześniej nie zajmowano się na lekcjach języka polskiego literaturą groteskową. Witkacy, Schulz, Mrożek pojawili się w lekturze szkolnej wraz z Gombrowiczem. Z literatury powszechnej wprowadzono wtedy Kafkę i Bułhakowa, choć nieobowiązkowo. Było to coś w rodzaju rewolucji pedagogicznej.

A jak to jest teraz? Czy Polacy chcą poznawać twórczość kogoś takiego, jak Gombrowicz? Czy może uważają, że w naszych czasach Gombrowicz to pisarz bezużyteczny?

Rok 2024 to rok Witolda Gombrowicza. Senat RP włączył go do grona patronów roku. W uchwale Senatu RP podkreślono, że 120 rocznica urodzin pisarza stanowi doskonałą okazję do wzmocnienia potrzeby obecności jego dzieł i myśli w zbiorowej świadomości Polaków:

Pomagają one nie tylko zrozumieć skomplikowaną rzeczywistość, ale również umożliwiają rzetelną jej ocenę i uniknięcie schematycznych, skonwencjonalizowanych sądów, które w praktyce okazują się destrukcyjne dla wszelkich przejawów indywidualizmu

Groteska

Mówi się czasem, że coś jest groteskowe. I chodzi wtedy o to, że jakieś zjawisko czy wydarzenie jest absurdalne i nie wiadomo, jak na nie zareagować. Bać się czy może śmiać?

Termin „groteska” pochodzi od włoskiego słowa „la grotesca” wywodzącego się od wyrazu „la grotta”, co znaczy jaskinia lub podziemia. Pojawił się na przełomie XV-XVI wieku. Wówczas w złotym domu Nerona odkryto malowidła ścienne przedstawiające w karykaturalny sposób stworzenia łączące cechy roślin, zwierząt i ludzi. Nazwano je groteskami (od „grotta”).

W języku francuskim „grotesque” znaczy „dziwaczny”.

Pojęcie groteska spopularyzował w XVII wieku za sprawą swoich rycin Jacques Callot, przedstawiając na nich m.in. wizerunki kalek, karnawały i monstra.

Określenie „groteska” zaczęto kojarzyć z dziwacznością, śmiesznością, fantastyką i karykaturą. Z czasem pojęcie groteski zaczęto wykorzystywać w literaturze jako nazwę sposobu przedstawiania świata.

Definicja „groteski” ( Słownik języka polskiego PWN ) :

  • szczególny rodzaj komizmu polegający na przejaskrawieniu świata przedstawionego i zestawianiu kontrastów
  • utwór literacki, muzyczny lub plastyczny oparty na takich zasadach
  • sytuacja, wydarzenie absurdalne
  • ornament roślinny połączony z fantastycznymi motywami postaw ludzkich lub zwierzęcych.

 

Skąd wiemy, że w utworze literackim mamy do czynienia z groteską ? Wskazują na to poniższe elementy:

  • pomieszanie porządków – piękna z brzydotą, komizmu z tragizmem czy sacrum z profanum – złamanie konwencji i ustalonych reguł,
  • prezentacja świata absurdalnego, pozbawionego logiki i zasad,
  • wyolbrzymienie, przejaskrawienie, karykatura w obrazie świata

 

Twórcy posługujący się groteską chcą wyśmiać coś, co boli lub przeraża albo dają wyraz buntu wobec zastanego porządku.

Groteska stała się niezwykle popularna w XX wieku. Jej podstawowym zadaniem jest z jednej strony prezentacja problemów współczesnej rzeczywistości w sposób przejaskrawiony, wyolbrzymiający ludzkie zachowania, z drugiej – przykucie uwagi czytelnika i zmuszenie go do wyciągnięcia wniosków. Utwory utrzymane w tej konwencji przez wprowadzenie dziwaczności mogą czytelnika śmieszyć lub przerażać, zachwycać bądź zniechęcać. Niewątpliwie jest to ciekawy sposób przedstawiania świata. Groteska pozwala na prześmiewcze przedstawienie jakiegoś fragmentu świata literackiego lub napiętnowanie określonych jego elementów.

Groteskę na większą skalę na gruncie literatury stosowali np.:

  • Stanisław Ignacy Witkiewicz,
  • Bruno Schulz,
  • Tadeusz Różewicz,
  • Sławomir Mrożek,
  • Franz Kafka,
  • Samuel Beckett,
  • Michaił Bułhakow.

 

Groteska w utworach Gombrowicza

Gombrowicz to prawdziwy mistrz groteski w literaturze polskiej i udowodnił to m.in. w 2 słynnych powieściach:

  • „Ferdydurke”,
  • „Trans-Atlantyk”.

 

Powieść „Ferdydurke” powstała przed II wojną światową, ale poruszone w niej problemy, jak np.kwestia indywidualizmu, tożsamości, presji społecznej wciąż są aktualne i istotne dla współczesnego czytelnika. Zawarte w utworze elementy filozoficzne skłaniają do głębszej analizy i interpretacji, co czyni „Ferdydurke” nie tylko dziełem literackim, ale i filozoficznym. Ponadto jest to lektura dla tych, którzy cenią sztukę słowa i umiejętność literackiego eksperymentu. A takim powieść „Ferdydurke” bez wątpienia jest. Dostarcza czytelnikowi rozrywki, ale też stawia przed nim trudne pytania o egzystencję i relacje społeczne.

W powieści „Ferdydurke” ukazano jednostkę zniewoloną wskutek narzucenia jej różnych form zachowania, czyli „gęb”. Nie ma przed nimi ucieczki. Gombrowicz pisał:

Bo nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę. A przed człowiekiem schronić się można tylko w objęciach innego człowieka. Przed pupą nie ma zaś w ogóle ucieczki – ścigajcie mnie, jeśli chcecie.

Bohater utworu Gombrowicza 30-letni Józio zostaje porwany przez prof. Pimkę i sprowadzony do szkoły, gdzie uczniowie są „upupiani”, nadaje im się „gębę” czystości, skromności, chociaż klną, biją się i spotykają z kobietami. Grono pedagogiczne to parodia pedagogów. Potem trafia na stancję nowoczesnych Młodziaków, którzy chcą, aby ich 16-letnia córka została matką, a wpadają w panikę, kiedy przyłapują ją z mężczyzną w sypialni. Absurd goni w powieści absurd. Świat przedstawiony jest zdeformowany, a opisane wydarzenia absurdalne i nierealne, pozbawione logiki. Wnioski na temat otaczającej nas rzeczywistość są gorzkie: nie da się uciec przed „formą” i „gębą”.

Powieść „Trans-Atlantyk” została wydana przez Instytut Literacki w Paryżu w roku 1953. Pierwsze polskie wydanie ukazało się 4 lata później (wyd. „Czytelnik”).

Narratorem, a zarazem głównym bohaterem powieści jest człowiek nazywający się tak samo jak autor, Witold Gombrowicz, który trafia do środowiska polskiej emigracji w Argentynie czasu II wojny światowej. Poznani przez niego Polacy są całkowicie oderwani od ojczyzny i od realiów, w jakich przyszło im żyć. Chętnie powtarzają dumnie brzmiące hasła, a rządzi nimi prywata. To jest ich „polska gęba”- pod maską patriotycznych frazesów kryją swoją przestarzałą mentalność. Karykaturalny sposób przedstawienia polskiej emigracji ma służyć pokazaniu polskiej mentalności i spraw polskich roztrząsanych przez pisarzy od ponad półtora wieku.

Zastosowany przez pisarza zabieg stylizacji XX-wiecznego świata na szlachecki służy obnażeniu anachroniczności i powrotu do utopii szlacheckiej. Dyskredytuje różne sposoby heroizacji narodu polskiego przy jednoczesnej polskiej nonszalancji wobec zjawisk kulturalnych Europy i świata.

Patriotycznemu kultowi „Ojczyzny” przeciwstawił narrator fascynację „Synczyzną”. Te 2 pojęcia zestawiono na zasadzie kontrastu:

  • Ojczyzna (reprezentuje ją pan Tomasz, ojciec Ignacego) to symbol tego co stare, co ogranicza Polaków i nie pozwala im odnaleźć siebie
  • Synczyzna (Ignacy, syn Tomasza) to niedojrzałość, młodość, odwaga, wyzwolenie, patrzenie w przyszłość.

 

Zaskakujące jest zakończenie powieści – rozdarty bohater nie potrafi dokonać wyboru między ojczyzną i synczyzną. Ma „przyprawioną gębę” – wobec Argentyńczyków ma odegrać rolę wybitnego pisarza. Jedynym sposobem ucieczki przed gębą i związanymi z nią formą i upupieniem, jest śmiech – i tak się to wszystko kończy: salwami niepohamowanego śmiechu.

Ojczyzna i synczyzna to pojęcia przeciwstawne, ta pierwsza krępuje jednostkę zbiorowymi przymusami, ta druga – to wyzwolenie dzięki poddaniu się własnym pragnieniom.

„Trans-Atlantyk” to spór pisarza z polskością przejawiającą się w sarmatyzmie i romantyzmie. Stylizacja prozy na język twórców barokowych („Pamiętniki” Paska), prześmiewcze odniesienia do utworów romantycznych („Pan Tadeusz”, „Dziady” Mickiewicza, „Kordian” Słowackiego) czy Trylogii Sienkiewicza miały służyć ośmieszeniu polskich twórców, którzy propagowali określony ideał Polaka lub pisali „ku pokrzepieniu serc”.

Według Gombrowicza Polak to:

  • ksenofob, zacietrzewiony katolik,
  • człowiek małostkowy, miłujący prywatę, niezbyt wykształcony,
  • mało obyty w świecie,
  • pieniacz, egoista, często gbur,
  • pozbawiony elementarnych zasad dobrego wychowania.

 

Powieść „Trans-Atlantyk” nie spotkała się z przychylnym przyjęciem krytyki, bo zostały w niej zszargane narodowe świętości. Dla wielu był nie do przyjęcia pogląd Gombrowicza na patriotyzm, który zdaniem pisarza jest tradycyjnym przymusem etycznym odbierającym Polakowi autentyczną wolność. Aby być dobrym Polakiem, trzeba się uwolnić od patriotycznego przymusu.

Gombrowicz nie ulegał też manii polskich mitów cierpiętniczych. Śmierć, jako stały wyznacznik losu Polaków, oznaczała dla niego patologię zbiorowej świadomości.

„Trans-Atlantyk” to główny utwór Gombrowicza poświęcony całkowicie problematyce polskości, a jednocześnie jego manifest niezależności od krępującej „formy”

Dla współczesnych Polaków powieść ta może być podanym przez pisarza zwierciadłem, w którym szczególnie wyraźnie widoczne są nasze polskie, nie zawsze najlepsze cechy narodowe.

 

Witold Gombrowicz- życiorys 

Urodził się 4 sierpnia 1904 w Małoszycach pod Ostrowcem Świętokrzyskim w zamożnej rodzinie ziemiańskiej jako najmłodsze dziecko Jana Onufrego herbu Kościesza i Antoniny Marceliny z domu Ścibor- Kotkowskiej herbu Ostoja. Miał dwóch braci – Janusza i Jerzego oraz siostrę Irenę.

W roku 1911 Gombrowiczowie opuścili dwór w Małoszycach i przenieśli się do Warszawy.

W wieku 11 lat rozpoczął Gombrowicz naukę w Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki w Warszawie.

Po maturze w roku 1922 rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. a po ich ukończeniu wyjechał na kilka miesięcy do Francji. Po powrocie rozpoczął pracę w sądownictwie. Zrezygnował z niej po udanym debiucie literackim tomem groteskowych opowiadań pt. „Pamiętnik z okresu dojrzewania” (1933) i zajął się twórczością literacką. Pisał też do warszawskich gazet jako krytyk literacki. W kolejnym roku zaprzyjaźnił się z Schulzem i Witkacym.

Rozgłos przyniosła mu powieść „ Ferdydurke” wydana w roku 1937. Wprawdzie spotkała się z ostrą reakcją krytyki, ale została doceniona przez Zofię Nałkowską i Bruno Schulza.

Bruno Schulz pisał w recenzji: „Od dawna odwykliśmy w naszej literaturze od zjawisk tak wstrząsających, od wyładowań tej miary, co powieść Witolda Gombrowicza”Ferdydurke”. Mamy tu do czynienia z niezwykłą manifestacją talentu pisarskiego, z nową i rewolucyjną formą i metodą powieści i w końcu z fundamentalnym odkryciem, z aneksją nowej dziedziny zjawisk duchowych, dziedziny bezpańskiej i niczyjej, na której dotychczas hulał tylko nieodpowiedzialny żart, kalambur i nonsens”.

W roku 1938 powstał pierwszy utwór dramatyczny Gombrowicza – „Iwona księżniczka Burgunda”, ale nie wzbudził większego zainteresowania krytyków.

W sierpniu 1939 roku wybrał się w podróż do Argentyny (poniżej na fotografii walizka Witolda Gombrowicza, z którą wypłynął). Tam zastał go wybuch II wojny. Pozostał w Argentynie do roku 1963. Przez wiele lat żył w nędzy.

Dopiero w roku 1947 otrzymał posadę urzędnika bankowego w Banco Polaco, argentyńskiej filii Banku Pekao, dzięki czemu stać go było na zaspokojenie podstawowych potrzeb i poświęcanie się pracy literackiej. (Foto: Juliusz Nowiński (prezes Banku PKO), Witold Gombrowicz, Alejando Rússovich, Jarosław Iwaszkiewicz  – 1948 r.)

W roku 1951 rozpoczął współpracę z paryską „Kulturą”, a w 1953 roku opublikował w niej „Dzienniki”, które pisał do końca życia. Ich tematyka była bardzo różnorodna, od drobiazgów życia codziennego po polemiki w wielkich sprawach. Również w 1953 roku Instytut Literacki w Paryżu wydał powieść „ Trans-Atlantyk”.

W latach 60. twórczość Gombrowicza była już bardzo znana. Na zaproszenie Fundacji Forda w roku 1963 wyjechał na rok do Berlina Zachodniego, na co władze polskie odpowiedziały kampanią prasową przeciw pisarzowi. Później przeniósł się do Francji i osiadł na stałe w Vence koło Nicei. W roku 1968 ożenił się z kanadyjską romanistką, Ritą Labrosse.

W roku 1966 opublikował dramat, nad którym pracował wiele lat, pt. „ Operetka”.

W maju 1967 roku otrzymał Międzynarodową Nagrodę Wydawców Prix Formentera. W roku 1968 był nominowany po raz drugi do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (pierwsza nominacja w 1966 roku ). Duże szanse miałby w 1969 roku, ale zmarł.

 

W tym czasie Gombrowicz był już sławny na świecie, ale nie w Polsce. Jego utwory tłumaczono na wiele języków ( łącznie z japońskim ) i grano na scenach całego świata.

W PRL-u utworów Gombrowicza prawie nie publikowano, a dramaty wystawiano rzadko. W roku 1957 odbyło się pierwsze przedstawienie Gombrowicza w Polsce – w Teatrze Dramatycznym w Warszawie wystawiono utwór „ Iwona księżniczka Burgunda” w reżyserii Haliny Mikołajskiej. Dopiero w roku 1975 w Teatrze Nowym w Łodzi można było zobaczyć „ Operetkę” wystawioną przez Kazimierza Dejmka.

Dzieła Gombrowicza w języku polskim wydawał Instytut Literacki w Paryżu. Dostęp do nich w kraju był możliwy w bibliotekach za specjalnym pozwoleniem. Pierwsze wydanie „Dzienników”, ale ocenzurowane, ukazało się dopiero w 1987 roku.

Gombrowicz zmarł w nocy z 24 na 25 lipca 1969 roku we francuskim Vence na astmę i został pochowany na miejskim cmentarzu przy av. Colonel Meyère w Vence. Pogrzeb miał charakter świecki.

Najważniejsze utwory w dorobku pisarskim Gombrowicza:

  • „Pamiętnik z okresu dojrzewania”, 1933
  • „Ferdydurke”, 1937
  • „Iwona księżniczka Burgunda”, 1938
  • „Opętani”, 1939
  • „Trans-Atlantyk”, 1953
  • „Ślub”, 1953
  • „Dziennik 1953-1956”,
  • 1957 „Pornografia”
  • 1960 „Dziennik 1957-1961”
  • 1962 „Kosmos” ,1965
  • „Dziennik 1961-1966
  • Operetka”, 1966
  • „Wspomnienia polskie. Wędrówki po Argentynie”
  • Dzieła zebrane”, 1977

 

Siedząc w Sali Pompejańskiej Hotelu Europejskiego, zamyślony Flâneur wpatrywał się w okno. Historia tego miejsca, pełna splendoru i nieoczywistych powiązań, wydawała się niemal dotykalna. Wtedy przypomniał sobie, że niegdyś w tych murach mieściła się Ambasada Argentyny – kraju, w którym Gombrowicz znalazł schronienie na wiele lat. Myśl o pisarzu, wędrowcu i filozofie, który wybrał Argentynę na swoją artystyczną przystań, zainspirowała go do złożenia hołdu w niecodzienny sposób.

Zaintrygowany tym przypadkowym połączeniem losów, Flâneur zdecydował się napisać list do królowej Niderlandów Maksymy, urodzonej w Argentynie. Pragnął wspomnieć Gombrowicza – polskiego pisarza, który w argentyńskiej ziemi szukał własnej tożsamości i który swoimi dziełami inspirował pokolenia. Była to myśl osobliwa, ale i fascynująca – taki gest, łączący różne światy i epoki, wydał mu się godny jego wędrowniczej natury.

Sięgnął po kartkę i pióro, zaczynając od słów: „Wasza Królewska Mość(…)

Wasza Królewska Mość!

Piszę do Waszej Królewskiej Mości z Sali Pompejańskiej warszawskiego Hotelu Europejskiego, dawnej siedziby Ambasady Argentyny, kraju, który Wasza Królewska Mość tak dobrze zna. Miejsce to nierozerwalnie wiąże się z postacią Witolda Gombrowicza – wybitnego pisarza, który znalazł w Argentynie twórcze schronienie i którego twórczość wywarła głęboki wpływ na literaturę i myśl XX wieku.

Z radością pragnę przypomnieć, że Gombrowicz, decyzją polskiego parlamentu, został Patronem Roku. Jego awangardowa, pełna humoru i refleksji twórczość wciąż inspiruje, zachęcając do poszukiwania wolności i odkrywania tożsamości. Jego spuścizna stanowi most między naszymi narodami i kulturami, łącząc nieoczywiste wątki argentyńskie i polskie – podobnie jak wyjątkowa droga Waszej Królewskiej Mości.

Z wyrazami szacunku i uznania dla roli, jaką Wasza Królewska Mość pełni, budując współczesne więzi między kulturami.

 

Pałac Noordeinde (niderl. Paleis Noordeinde) – klasycystyczny pałac królewski w Hadze, jedna z oficjalnych siedzib holenderskiej rodziny królewskiej[

Projekt realizowany w partnerstwie z Fundacją Lotto