Mgła nadal spowijała plac Sejmu Śląskiego, gdy flâneur zbliżył się do monumentalnego gmachu, który dumnie wznosił się w sercu Katowic. Budynek nie był tylko siedzibą władz wojewódzkich; od samego początku symbolizował aspiracje młodego autonomicznego województwa śląskiego oraz samego miasta, które w ciągu zaledwie kilku dekad przemieniło się z prowincjonalnej osady w nowoczesny ośrodek przemysłowy i administracyjny. Był to pomnik dumy i wizji przyszłości.

Projektanci gmachu —

  • Kazimierz Wyczyński,
  • Stefan Żeleński,
  • Piotr Jurkiewicz
  • Ludwik Wojtyczko

 

— stworzyli dzieło, które harmonijnie łączyło klasyczną monumentalność z nowoczesnością stylu art déco. Konkurs na projekt nieprzypadkowo rozpisano w 1923 roku jako wydarzenie ogólnopolskie. Śląsk był wówczas regionem wyjątkowym, z własnym budżetem i autonomicznym parlamentem. Nowy budynek miał odzwierciedlać te szczególne cechy, łącząc praktyczność z reprezentacyjnością.

Flâneur przechadzał się po szerokich korytarzach, przyglądając się detalom architektonicznym. Neoklasyczne elewacje zdobione były płaskorzeźbami przedstawiającymi orły legionowe, halabardy oraz stylizowane herby miast śląskich. Każdy szczegół miał znaczenie — od monumentalnych schodów prowadzących do wejścia głównego po fryzy i pilastry, które zdawały się dźwigać ciężar historii.

Wnętrze budynku urzekało jeszcze bardziej. Kiedy flâneur wszedł do głównej klatki schodowej, poczuł, jak przestrzeń ta unosi go w inne wymiary. Marmurowe filary podtrzymywały kasetonowe sklepienie, a delikatne światło wpadające przez okna podkreślało harmonię przestrzeni. W centrum znajdowała się Sala Obrad — serce budynku i jego symboliczny krwiobieg. Jej półkolisty układ, inspirowany antycznym teatrem, emanował powagą i elegancją. Szklana kopuła nad salą rozświetlała wnętrze, podkreślając bogactwo detali: stylizowane w duchu polskiej sztuki ludowej ornamenty i nowoczesne, a jednocześnie zakorzenione w tradycji elementy dekoracyjne.

Flâneur zatrzymał się na chwilę w dawnej Sali Recepcyjnej, znanej również jako Sala Marmurowa. Było to jedno z najbardziej reprezentacyjnych pomieszczeń gmachu, które, choć przebudowane podczas II wojny światowej, nadal zachwycało swoją formą. Wystarczyło zamknąć oczy, by wyobrazić sobie uroczystości, przemówienia i decyzje, które zapadały w tych murach.

Historia gmachu, choć pełna chwały, miała również swoje ciemniejsze strony. Po wybuchu II wojny światowej budynek stał się siedzibą władz niemieckiej rejencji i administracji nazistowskiej. Zmieniono wówczas wystrój niektórych wnętrz, adaptując je do nowych funkcji. Po wojnie gmach powrócił do swojej pierwotnej roli jako siedziba władz wojewódzkich, ale już bez dawnego autonomicznego Sejmu Śląskiego, który zniesiono w 1945 roku.

Przechadzając się po kolejnych pomieszczeniach, flâneur myślał o tym, jak wiele znaczeń skrywa w sobie ten budynek. Był świadkiem narodzin nowoczesnych Katowic, miasta, które, choć zbudowane na węglu i stali, aspirowało do miana kulturalnego i politycznego centrum regionu. Gmach Sejmu Śląskiego był dowodem na to, że Katowice nie tylko rywalizowały z innymi polskimi miastami, ale także aspirowały do roli europejskiej metropolii.

Ten budynek, zrodzony z marzeń o wielkości, stał się symbolem ambicji i aspiracji Katowic i całego Śląska. Flâneur opuścił go z poczuciem, że historia, którą widział zaklętą w marmurach, płaskorzeźbach i przestrzeniach, była nie tylko opowieścią o przeszłości, ale także inspiracją na przyszłość. Katowice, miasto wciąż w drodze do swego pełnego potencjału, miało w gmachu Sejmu Śląskiego swój najpiękniejszy pomnik.

2024 – ROK POLSKICH OLIMPIJCZYKÓW 

Gdyby w latach 30. budynki zdobywały medale olimpijskie, Gmach Sejmu Śląskiego z pewnością znalazłby się na podium. Jego monumentalna bryła, neoklasycystyczne detale z motywami art déco oraz doskonale przemyślany układ wnętrz stanowiłyby godną rywalizację dla ówczesnych architektonicznych ikon Europy z Berlina, Wiednia czy Paryża. W czasach, gdy Kazimierz Wierzyński pisał swoje wiersze o sporcie i duchu rywalizacji, budynek ten mógłby zainspirować poetę do stworzenia utworu o triumfie nie tylko ludzkiego ciała, ale i ludzkiego umysłu. Notabene Gmach ma już na swoim koncie dwa Oskary, gdyż tu kręcone były sceny do filmu „Strefa Interesów”. 

Czyż Gmach Sejmu Śląskiego nie był materialnym ucieleśnieniem ideałów, które Wierzyński opisywał w swoim tomie Laur Olimpijski? Tak jak w jego poezji sportowcy przekraczali granice swoich możliwości, budowniczowie tego miejsca postawili sobie zadanie stworzenia czegoś, co na zawsze stanie się symbolem ambicji. Katowice, młode miasto o wielkich aspiracjach, były jak zawodnik olimpijski — ambitne, pełne energii i gotowe udowodnić swoją wartość na arenie krajowej i międzynarodowej.

Wierzyński pisał o olimpijskim ogniu, który płonął w sercach sportowców, a ten sam ogień zdawał się ożywiać architektów i rzemieślników pracujących nad gmachami autonomicznego Śląska. W ich dziele monumentalność łączyła się z funkcjonalnością, a tradycja z nowoczesnością. Czy poeta nie znalazłby w marmurowych filarach i rzeźbionych fryzach tego samego rytmu i dynamiki, które opisywał w skokach i biegach?

Rok 2024, czas paryskich igrzysk, jest także przypomnieniem o trwałości tych ideałów. Polski duch olimpijski, który Wierzyński uwiecznił w poezji, żyje dziś w sukcesach naszych sportowców, ale i w materialnych symbolach dawnych zwycięstw, takich jak Gmach Sejmu Śląskiego. To miejsce nie tylko przypomina o historii, lecz także inspiruje kolejne pokolenia, by podejmować wyzwania i dążyć do własnych złotych medali — na stadionie, w salach sejmowych czy w codziennym życiu.

 

PATRON ROKU 2024 – KAZIMIERZ WIERZYŃSKI

Kazimierz Wierzyński urodził się 27 sierpnia 1894 roku w Drohobyczu, a zmarł 13 lutego 1969 roku w Londynie. Był jednym z najwybitniejszych poetów XX wieku, uznawanym za „młodszego brata po piórze Juliusza Słowackiego”. Poeta, prozaik, krytyk teatralny i naczelny redaktor „Przeglądu Sportowego” (1926-1931), zdobył złoty medal olimpijski za zbiór poezji „Laur olimpijski” na konkursie sztuki w Amsterdamie w 1928 roku. Jego twórczość obejmowała zarówno wiersze radosne, jak i egzystencjalne, a także patriotyczne refleksje, które miały głęboki wpływ na polską literaturę.

Wierzyński urodził się w Drohobyczu, mieście związanym także z Bruno Schulzem, co czyni to miejsce szczególnie ważnym dla literatury polskiej. Jako człowiek wykształcony, literat wszechstronny, pozostawił po sobie nie tylko poezję, ale także prozę i pamiętniki, które stanowią cenny obraz polskiej historii XX wieku.

W okresie PRL jego twórczość była przez wiele lat nieobecna w przestrzeni publicznej. Od 1944 roku, aż do października 1956 roku, komuniści nie pozwalali na publikację jego poezji, a wspomnienie o nim było zakazane. Po 1956 roku zaczęły pojawiać się sporadyczne wzmianki o poecie, jednak w marcu 1968 roku ponownie został objęty ostracyzmem. Dopiero po jego śmierci, w latach 80. XX wieku, zaczęto stopniowo przywracać jego twórczość do kanonu literatury polskiej.

Kazimierz Wierzyński to autor, którego twórczość dziś jest w pełni dostępna. Wydano jego poezje, prozę, a także pamiętniki. Jego biografia to przegląd nie tylko życia jednostki, ale i historii Polski.

Sejm RP ustanowił rok 2024 Rokiem Kazimierza Wierzyńskiego, uznając go za:

wielkiego artystę słowa, niezłomnego w podtrzymywaniu ducha polskiej niezawisłości.

W jego wierszu „Badania lekarskie” znajdziemy znamienne słowa: „Jeśli mi słowo bić przestanie, / cóż mi po sercu”. Pisarz Gustaw Herling-Grudziński w swych refleksjach o poecie zauważył:

Jego ostatni tomik ”Sen mara”, poprawiany jeszcze na godziny przed śmiercią, świadczy, że słowo przestało bić dopiero z sercem. Wolno go nazwać poetą szczęśliwym

Dlaczego więc Kazimierz Wierzyński, poeta wielki i szczęśliwy, pozostawał zapomniany przez wiele lat? Choć jest znany z literackiego kręgu Skamandra i z twórczości na emigracji, przez długie lata nie był obecny w literackiej świadomości Polaków. Dziś, dzięki jego rehabilitacji, możemy docenić pełnię jego twórczości i wkład w rozwój polskiej literatury.

PRZEGLĄD SPORTOWY – Tour de Pologne, Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski

„Przegląd Sportowy”, jak czytamy w Wikipedii to:

najstarszy polski dziennik sportowy, założony jako tygodnik w maju 1921 roku w Krakowie. Od 1925 roku ukazywał się w Warszawie, a od 1929 roku dwa razy w tygodniu. Siedziba redakcji i drukarnia znajdowały się w Domu Prasy przy ul. Marszałkowskiej 3/5. Pierwszy numer powojenny ukazał się w Łodzi 12 lipca 1945 roku. Od czerwca 1946 roku redakcja ponownie znalazła się w Warszawie. 24 lipca 1992 roku, na inaugurację Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, ukazało się pierwsze kolorowe wydanie.

Wydawcą „Przeglądu Sportowego” jest Ringier Axel Springer Polska. Średnia sprzedaż w roku 2023 wynosiła 16 701 egzemplarzy, z czego 1 160 to e-wydania (w 2005 roku sprzedaż wynosiła 77 656 egzemplarzy). Redaktorem naczelnym pisma od 2019 roku jest Paweł Wołosik.

Współzałożycielem i pierwszym redaktorem naczelnym „Przeglądu Sportowego” był Ignacy Rosenstock (1889-1935), inżynier, polski działacz sportowy, sędzia piłkarski i dziennikarz sportowy. Wśród redaktorów naczelnych pisma, jako trzeci na liście, wymieniony jest… Kazimierz Wierzyński!

Jak poeta Kazimierz Wierzyński znalazł się w „Przeglądzie Sportowym” i co osiągnął?

Latem 1926 roku „Przegląd Sportowy”, tygodnik wychodzący w Krakowie, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji i chylił się ku upadkowi. Wierzyński namówił właścicieli „Kuriera Czerwonego”, którego był współpracownikiem, aby kupili „Przegląd Sportowy”. Zgodzili się, ale postawili warunek, że redaktorem naczelnym zostanie Wierzyński. Poeta zgodził się wziąć udział w misji ratunkowej, rozpoczynając swoją przygodę z pismem sportowym, która trwała od 10 lipca 1926 roku do 5 grudnia 1931 roku.

Działania Wierzyńskiego sprawiły, że „Przegląd Sportowy” stał się najważniejszym czasopismem o tematyce sportowej w Polsce i jednym z kluczowych w Europie. Tak wspominał to poeta:

W roku 1923 albo 1924 dowiedziałem się od Ferdynanda Goetla, że redagowany przez niego Przegląd Sportowy ledwo dyszy. Postanowiłem ratować ten tygodnik i namówiłem właścicieli tzw. prasy czerwonej, aby kupili to pismo. Gdy je objąłem, nadałem mu format gazety, powiększyłem objętość do pięciu tysięcy egzemplarzy. Dziennikarzy sportowych wówczas właściwie nie było. Ze starej redakcji przeszedł tylko Marian Strzelecki. Resztę tak zdolnych i barwnych piór wychowałem sobie sam. Dalsze dzieje pisma przeszły wszelkie oczekiwania. Wychodziło kilka razy na tydzień, nakład osiągnął przeszło dwadzieścia tysięcy, a później wzrósł do sześćdziesięciu pięciu tysięcy.

Na łamach pisma nie pojawiły się teksty Wierzyńskiego, ponieważ skupił się on wyłącznie na pracy redaktorskiej. Prawdopodobnie opublikował jedynie jeden wiersz pt. „Nurmi”, poświęcony fińskiemu dziewięciokrotnemu mistrzowi olimpijskiemu, Paavo Nurmiemu.

Podczas swojej kadencji w „Przeglądzie Sportowym” Wierzyński realizował nowatorskie pomysły, które wykraczały poza granice szpalt tygodnika. Dwa z tych pomysłów przetrwały do dzisiaj.

1. Plebiscyt na 10 Najlepszych Sportowców Polski

W roku 1926 zorganizowano pierwszy „Plebiscyt na 10 Najlepszych Sportowców Polski”. Zwycięzcą tej pierwszej edycji został Wacław Kuchar (1897-1981), polski wszechstronny sportowiec, olimpijczyk i reprezentant Polski w hokeju na lodzie, lekkoatletyce, łyżwiarstwie szybkim i piłce nożnej. Obecnie plebiscyt nosi nazwę „Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski”. Justyna Kowalczyk wygrała go aż pięć razy, Stanisława Walasiewicz i Irena Szewińska osiem razy znalazły się na podium, a Robert Lewandowski dwanaście razy był w czołowej dziesiątce. Uroczyste gale odbywają się w Warszawie, w takich miejscach jak Sala Kongresowa Pałacu Kultury, Hotel Victoria i Teatr Polski.

2. Wyścig Dookoła Polski – Tour de Pologne (TdP)

Dzięki Wierzyńskiemu w 1928 roku zorganizowano pierwszą edycję Wyścigu Dookoła Polski – Tour de Pologne. Projekt organizacji imprezy zaprezentowali wspólnie Warszawskie Towarzystwo Cyklistów i „Przegląd Sportowy”. Z ich inicjatywy w lecie 1928 roku rozegrano I Bieg Kolarski Dookoła Polski (pierwsza i oryginalna nazwa TdP). Premierowa edycja miała miejsce od 7 do 16 września 1928 roku. Do wybuchu II wojny światowej odbyły się jeszcze cztery edycje, a w czwartej (1937 roku) obok Polaków brali udział także obcokrajowcy. Po ośmioletniej przerwie wyścig został reaktywowany w 1947 roku.

W 1993 roku dyrektorem wyścigu został Czesław Lang, pierwszy polski kolarz zawodowy, wicemistrz Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Dzięki jego wysiłkom prestiż imprezy wzrósł. W 2005 roku decyzją Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Wyścig Dookoła Polski włączono do cyklu imprez UCI ProTour, jako jedyną tego typu imprezę w Europie Środkowo-Wschodniej.

Tour de Pologne przez wiele lat odbywał się w różnych terminach, najczęściej od lipca do października. Od 2008 roku ustalono stały termin na wrzesień, a od 2009 roku wyścig odbywa się w sierpniu.

W latach 1995, 1996, 2004, 2008 i 2011 w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” Tour de Pologne zdobył tytuł „Najlepszej Imprezy Sportowej Roku”. Impreza zyskuje również coraz większe uznanie Międzynarodowej Unii Kolarskiej.

Kazimierz Wierzyński „LAUR OLIMPIJSKI” (wyd. 1927), złoty medal olimpijski (1928)

W 1927 roku Kazimierz Wierzyński opublikował tom wierszy o tematyce sportowo-olimpijskiej pt. „Laur olimpijski”. Składa się on z 14 wierszy, które poeta tworzył w drugiej połowie 1924 roku oraz w całym 1925 roku.

Wykładowca akademicki Krzysztof Zuchora, w tekście „Champion of poetry”, napisał:

Pisał niejako w locie i patrzył z wysoka. Marzenia miał podszyte wiatrem. Bawił się słowem… Laur Olimpijski w zamyśle Wierzyńskiego miał być czymś więcej niż samym przeglądem różnych konkurencji sportowych. Bohaterem tych wierszy nie jest sport jako zjawisko kultury, dawne z ducha, lecz nowe w formie, ale człowiek porzucający mieliznę życia na rzecz gry i spotkania z innymi, równie silnymi jak on, przejawiającymi wolę mocy.

W 1926 roku w Warszawie, pod przewodnictwem Mieczysława Tretera, powstało Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej wśród Obcych. Treter postanowił wysłać tomik Wierzyńskiego na olimpijski konkurs sztuki i literatury. Wiersze szybko przetłumaczono na język niemiecki, a tomik wysłano pod tytułem „Der Olympischer Lorbeer”.

Wtorek, 31 lipca 1928 roku, okazał się wyjątkowym dniem dla Polaków: Halina Konopacka ustanowiła rekord świata w rzucie dyskiem i zdobyła pierwszy w historii złoty medal olimpijski dla Polski. W środę wieczorem Kazimierz Wierzyński zdobył kolejne złoto, tym razem za „Laur olimpijski”.

Jeszcze przed końcem igrzysk Wierzyński odwiedził Konopacką w wiosce olimpijskiej, wręczając jej bukiet róż od płk. Ignacego Matuszewskiego. Ten ostatni był przyjacielem poety, który od dawna zabiegał o względy pięknej Haliny. W 1928 roku doszło do ich ślubu.

Wiersze zawarte w tomie „Laur olimpijski” utrzymane są w lekkiej, radosnej poetyce skamandrytów, wychwalając tężyznę fizyczną, piękno sportu oraz idee olimpijskie. Część z nich nawiązuje do poezji antycznej, jednak nowatorskie na gruncie polskiej poezji tamtego czasu jest samo podejście do tematu.

Utwory poświęcone są wybitnym postaciom sportowym, takim jak:

  • Paavo Nurmi,
  • Ricardo Zamora,
  • Charles Paddock (sprinter, mistrz olimpijski, rekordzista świata),
  • Charles Hoff (rekordzista świata w skoku o tyczce),
  • Erminio Spalla (mistrz Europy w boksie).

Wszyscy ci bohaterowie są przedstawieni jako osoby niepokorne, dla których życiowym mottem jest: „szybciej, wyżej, mocniej”. Dla nich rywalizacja to nie tylko walka, lecz także przekraczanie granic.

Kazimierz Wierzyński: Poeta i Sportowiec

Zdaniem poety Antoniego Słonimskiego, Kazimierz Wierzyński był „najlepszym poetą wśród sportowców i najlepszym sportowcem wśród poetów”. Wierzyński nie tylko pasjonował się sportem i opisywał go w swoich utworach, ale również sam go uprawiał. W swoim „Pamiętniku poety” wspominał:

Biegałem na 100 i 200 metrów, próbowałem też dłuższych dystansów, ale najbardziej pochłaniał mnie futbol. Grywałem w 3. Drużynie Pogoni stryjskiej na prawym skrzydle i prawej pomocy, ale najdłużej utrzymałem się na bramce. Szczytem mojej kariery piłkarskiej był występ w pierwszej drużynie, w której zabrakło bramkarza na mecz z Lechią we Lwowie. (…) Z wielką tremą stanąłem na boisku Sokoła, robiłem wszystko, co mogłem, ale okazało się, że to nie dosyć. Zeszliśmy z boiska pokonani 0:1.

Z czasem równie cenne, jak futbol, stały się dla niego narty i strzelectwo, które trenował z drużyną strzelecką podczas studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W okresie międzywojennym na polskiej scenie literackiej brakowało pisarzy, którzy by łączyli literaturę z uprawianiem sportu. Wierzyński wypełnił tę lukę, zdecydowanie sprzeciwiając się lekceważeniu sportu przez literatów. W wywiadzie udzielonym pismu „Commedia” na rok przed olimpiadą powiedział:

Precz z teatrem! Niech żyje sport!

Niestety, wojenne losy poety sprawiły, że sport w jego życiu zszedł na dalszy plan, a na pierwszy plan wysunęła się literatura.

Kazimierz Wierzyński – życie i twórczość

Wczesne lata życia

Ojciec Andrzej Wirstlein pochodził z rodziny niemieckich osadników i pracował jako zawiadowca na stacjach kolejowych w Galicji, co wiązało się z częstymi przeprowadzkami. Wierzyński wspominał swoje dzieciństwo, które spędził „na walizkach i w cieniu Karpat”. Jak pisał:

Lata szczenięce spędziłem na stacjach o różnych nazwach, tak że pozostawałem bez dokładnego adresu.

Stabilizacja pojawiła się dopiero po przeprowadzce do Stryju, gdzie Karpaty wciąż były blisko, ale Wierzyński bardziej niż górami fascynował się literaturą i piłką nożną. Jego literackimi autorytetami byli Mickiewicz, Słowacki, Żeromski, Staff, natomiast w sporcie liczyła się dla niego sama gra, bez autorytetów.

Edukacja i początek kariery literackiej

W 1912 roku, po przeprowadzce do Stryju, Wierzyński zdał maturę. Następnie studiował polonistykę, romanistykę i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a po roku przeniósł się do Wiednia, gdzie przez kolejny rok studiował slawistykę. Debiutował wierszem „Hej, kiedyż, kiedyż” w 1913 roku, ale za debiut właściwy uważa się tomik „Wiosna i wino” z 1919 roku.

I wojna światowa i działalność literacka

Podczas I wojny światowej Wierzyński wstąpił do Legionu Wschodniego gen. Józefa Hallera, a po jego rozwiązaniu został wcielony do armii austriackiej. W bitwie pod Kraśnikiem (7 lipca 1915) jego oddział dostał się do niewoli rosyjskiej. W obozie w Riazaniu poeta nauczył się języka rosyjskiego i poznał literaturę rosyjską. W styczniu 1918 roku udało mu się uciec z obozu do Kijowa, a stamtąd przedostał się do Warszawy. Po przyjeździe do stolicy szybko włączył się w życie literackie i założył grupę poetycką Skamander z:

  • Antonim Słonimskim,
  • Julianem Tuwimem,
  • Janem Lechoniem
  • Jarosławem Iwaszkiewiczem.

 

Po wojnie i działalność literacka

Po zakończeniu I wojny światowej, Wierzyński przez pewien czas mieszkał w Szwajcarii i Francji, a potem na stałe osiedlił się w Warszawie. W 1923 roku ożenił się z aktorką Bronisławą Kojałłowicz, jednak małżeństwo rozpadło się szybko. W 1924 roku rozpoczął współpracę z „Wiadomościami Literackimi”, a także z miesięcznikiem „Skamander”. Redagował tygodnik „Kultura” (1931-1932) i „Przegląd Sportowy” (1926-1931). W tym czasie stworzył tomik „Laur olimpijski”, który przyniósł mu złoty medal w konkursie literackim na IX Olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku.

Zmiany w poezji i nagrody

W 1936 roku Wierzyński wydał zbiór „Wolność tragiczna”, który przepełniony był niepokojem i troską o losy narodu. W tym samym roku otrzymał Państwową Nagrodę Literacką Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W 1938 roku został członkiem Polskiej Akademii Literatury i po raz drugi się ożenił, tym razem z Haliną Pfeffer. Jego poezja w tym okresie stawała się coraz bardziej pesymistyczna, pełna refleksji nad złożonością świata, a także zawierała wizje katastroficzne współczesnej cywilizacji.

II wojna światowa i emigracja

Po wybuchu II wojny światowej Wierzyński ewakuował się z redakcją „Gazety Polskiej” do Lwowa, stamtąd przedostał się do Francji, a w 1941 roku osiedlił się w Stanach Zjednoczonych. Jego pierwsze lata na emigracji były pełne tęsknoty i wyobcowania, co poeta wielokrotnie podkreślał. Wspominał:

(…) pięć pierwszych lat mieszkałem w Stanach nieobecny w tym kraju. Myślami byłem w Polsce… Poruszałem się jedynie wśród Polaków, Amerykę oglądałem przez okno.

W 1943 roku założył „Tygodnik Polski” w Nowym Jorku. Współpracował z londyńskimi „Wiadomościami”, Radiem Wolna Europa, a także publikował w wydawnictwach emigracyjnych i paryskim Instytucie Literackim. Podczas wojny wydał 5 tomów, stając się głośnym orędownikiem walki o wolność Polski.

Powojenne lata i twórczość

Po wojnie Wierzyński nie wrócił do Polski, nie akceptując porządku jałtańskiego i podporządkowania kraju Związkowi Radzieckiemu. Utrata prawie całej rodziny w wyniku wojny wywołała kryzys psychiczny, który wpłynął na jego twórczość. Wyszedł z niego dzięki pracy nad książką o Fryderyku Chopinie – „Życie Chopina”, której angielski przekład ukazał się w 1949 roku z przedmową Artura Rubinsteina. W jego późniejszych utworach pojawiły się zmiany warsztatowe – wiersze stały się bardziej intymne, pełne humoru, autoironii i stoickiej afirmacji istnienia. Poeta szczególnie doceniał piękno polskiego słowa, które stanowiło dla niego formę duchowej więzi z ojczystą ziemią. Jak pisał w wierszu „Zapach”:

Dopiero nocą, gdy idziemy skrajem

Rzęs ponadwodnych w blady księżyc z wosku,

Zgaduję nagle, że idę mym krajem

I trawy pachną i więdną po polsku.

Późniejsze lata życia i śmierć

W 1964 roku Wierzyński wrócił do Europy. Najpierw zamieszkał w Rzymie, a później w Londynie. Zmarł 13 lutego 1969 roku w szpitalu St. George’s, w ostatnich godzinach życia kończąc pracę nad swoim ostatnim tomem wierszy pt. „Sen mara”. Prochy poety zostały sprowadzone do Polski i 15 kwietnia 1978 roku złożono je na Starych Powązkach w Warszawie. Od 2014 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznaje Nagrodę im. Kazimierza Wierzyńskiego dla dziennikarzy sportowych. W 2020 roku ukazała się biografia poety autorstwa Wojciecha Wencla pt. „Wierzyński. Sens ponad klęską”.

Flâneur w Gmachu Sejmu Śląskiego zakończył swoje obserwacje, wyciszając wrażenia, które przez chwilę wypełniały monumentalne wnętrze. Zatrzymał się przy oknie, gdzie firany na wietrze falowały jak welon skrywający tajemnice dawnych dni. Spojrzał na Katowice, miasto, w którym historia przenika się z nowoczesnością, pełne aspiracji i śmiałych idei.

Zamiast zakończyć swoją wędrówkę, poczuł nagłą potrzebę, by opowiedzieć o swoich refleksjach komuś, kto również rozumie, jak wielkie idee kształtują przestrzenie i ludzkie marzenia. W ręku pojawiło się pióro, a myśli skierowały go ku Amsterdamowi, miastu olimpijskiego sukcesu Kazimierza Wierzyńskiego. Wędrowiec wyobraził sobie burmistrzynię tego miasta, wypełniającą swoje dni rozmowami o sztuce, postępie i duchu wspólnoty. Pisząc, czuł, jak przeszłość i przyszłość zlewają się w jedną opowieść — opowieść, o zdobyciu szczytów Olimpu.

 

Szanowna Pani Burmistrzyni!

Zwracam się do Pani z głębokim uznaniem dla historii Amsterdamu, szczególnie tej związanej z Igrzyskami Olimpijskimi w 1928 roku. W Polsce rok 2024 został poświęcony pamięci polskich olimpijczyków, co kieruje moje myśli ku niezwykłemu wydarzeniu, jakie miało miejsce w Pani mieście – zdobyciu przez Kazimierza Wierzyńskiego złotego medalu w olimpijskim konkursie literackim za tomik Laur olimpijski.

Ten wyjątkowy moment nie tylko uczcił jego talent, ale również zbudował most między sportem a kulturą, które wspólnie celebrowały w Amsterdamie ducha ludzkiej kreatywności. Historia ta pozostaje ważnym elementem zarówno polskiego, jak i międzynarodowego dziedzictwa.

Dziękuję za Pani zaangażowanie na rzecz miasta, które nieustannie inspiruje swoją otwartością i bogactwem kulturowym.

Pozdrawiam z Katowic, miasta, które od lat zachwyca nowatorską architekturą, łącząc przeszłość z nowoczesnością.

Ratusz w Amsterdamie

 

Projekt realizowany w partnerstwie z Miastem Katowice